“…O ile, co do znaczenia i roli mediów, zwłaszcza RTLM, toczą się dalej spory 67 , zaś sam dyskurs był znacznie szerszy, obejmując także kwestie społecznego niezadowolenia czy historycznych uraz między Tutsi i Hutu, o tyle nie ulega wątpliwości, że dehumanizujący język szykował grunt pod przyszłą przemoc 68 . Nienawistny język podziałów społecznych, krzywdy, wrogości tworzący odpowiedni "klimat" dla zbrodni buduje więc szczególne ramy (frames), które w przypadku Rwandy obejmowały pięć toposów: po pierwsze, na podstawie różnic biologicznych jasno definiowano "nas" i "innych"; po drugie, kreowano i reprodukowano negatywne obrazy grupy obcej; po trzecie, upatrywano w Tutsi źródeł różnych problemów Hutu; po czwarte, operowano licznymi metaforami animalizacyjnymi i demonizującymi; po piąte, uzasadniano przemoc i mordy głównie nawołując do "oczyszczenia" Rwandy, sprawiedliwości dla Hutu, zwycięstwa prawa większości do decydowania oraz rozwoju Hutu i samoobrony przed Tutsi 69 . W ten sposób dopełnia się społeczna dezintegracja, w której "nas" i "tamtych" nie tylko nic nie łączy, ale i wspólne istnienie staje się niemożliwe, pchając strony do najokrutniejszych czynów.…”