Jak być dobrym historykiem… (polskiej nauki o literaturze)? 1 Prywatna historiozofia: sprawianie teraźniejszości Powtórzone w tytule w stosownej do potrzeb parafrazie pytanie Paula Feyerabenda 2 nie wszczyna dyskusji z jego anarchizmem metodologicznym, który zainicjował ponowoczesne przemiany w teorii wiedzy. Przeciwnie, zniekształcona powtórka sygnalizuje, że wszystkie antyobiektywistyczne argumenty-o przypadkowości odkrycia, perswazyjnym charakterze dowodzenia i niewspółmierności teorii-dziś już przecież "normalne" w nauce, jak by powiedział Thomas Kuhn, można uznać za niekontrowersyjne. Nie budzi także obiekcji podbudowana konwencjonalizmem teza o niekonieczności, czyli o kontyngencji zastanych utrwaleń historii. Wiemy dobrze, nie tylko od Stephena Greenblatta, że znany nam świat przeszłości nie jest konieczny i że nie chodzi przy tym "wyłącznie o przemijalność, lecz także o fakt, że ten świat mógłby całkiem inaczej wyglądać" 3 , tzn. zostać inaczej opisany. Przyjęliśmy już wcześniej do wiadomości wszystkie teorie narracyjności historii, dyskursywnego charakteru jej ujęć, ich uwikłania w dyskursy władzy i wielorakie mechanizmy pamięci, w naturalne i społeczne procesy zapominania i odpominania, tabuizacji i ideologicznej deformacji. Co najmniej od 1974 roku "wszyscy jesteśmy konstruktywistami" 4 .