“…Ten obraz tylko pozornie odsyła do beztroskiej, dziecinnej zabawy -jest raczej niepokojącym wstępem do procesu, w którym odkrycie własnej hybrydyczności (ludzko-zwierzęcej/ kulturowo-biologicznej/ immanentno-transcendentnej) zaburza wzrokową percepcję. To dlatego, gdy "mijasz półtłuste wieprzowe/ usługi ubojowe coraz częściej/ myślisz że szyby mętnieją" 44 , aż w końcu "łapią cię żaby", a "palce powieki kleją śluzem" 45 . I choć osoba mówiąca w jednym z wierszy tego tomu twierdzi, że "chciałaby mieć pewność siebie/ nie rzadziej niż raz na/ zawsze" 46 , poetka nie pozostawia wątpliwości, że ukonstytuowanie autonomicznego podmiotu -przejrzenie się w oddalonej ode mnie materii, pokazującej całościowy obraz mej sylwetki -jest oszustwem, gdy ma się świadomość głębokiej zależności pomiędzy tym, co robimy środowisku naturalnemu i zwierzętom, a tym, kim -jako istoty biologiczne -jesteśmy: "byłam zygotą kobietą zarodkiem chłopcem/ wieprzowiną drobiem […]/ rodziłam roboty które nic nie jadły/ a produkowały elektrośmieci" 47 .…”