Przynależność do grupy wyznaniowej nie daje automatycznej gwarancji dokonywania właściwych wyborów, korzystania z właściwych środków czy formułowania poprawnych ocen moralnych konkretnych działań. Stąd zasadne jest stawianie pytań dotyczących stosunku chrześcijan jako jednostek i jako wspólnoty wierzących (Kościoła czy Kościołów) do wojny jako formy agresji jednego państwa (bloku) przeciw drugiemu. Nie ma potrzeby uciekać się do czasów II wojny światowej i przerażającego w swojej wymowie napisu na pasach mundurów agresorów: "Got mit uns" (Bóg z nami). Wystarczy bowiem odwołać się do najnowszych doświadczeń związanych z agresją Rosji na Ukrainę i pozycji, jaką zajął wobec niej Patriarchat Moskiewski, aby uświadomić sobie, że także chrześcijaństwo można wmanipulować w "służbę" okrucieństwom wojny. Także jedyna wojna w Europie po II wojnie światowej -konflikt na Bałkanach (1992-1995) -która najmocniej uderzyła w ludność cywilną Bośni, niesie ze sobą zatrważające wnioski. Agresorami i oprawcami w tej wojnie byli chrześcijanie, ich ofiarami głównie muzułmanie, a kwalifikacja prawno-etyczna dokonanych tam zbrodni brzmi "ludobójstwo" 1 . Takie współczesne doświadczenia historyczne związane z wojną sprawiają, że tytułowy problem nie daje się rozwiązać