Debaty między zwolennikami bezwarunkowego dochodu podstawowego (BDP) i gwarancji zatrudnienia (GZ) zbyt często przypominają dialog głuchych. W bezpośrednich dyskusjach jedni mówią o kwestiach etycznych i problemach systemów zabezpieczenia społecznego, a drudzy o skutkach makroekonomicznych 1 . Obie strony zbyt często wybierają sobie również przeciwników, z którymi łatwiej im polemizować. Guy Standing (2017) w przetłumaczonym w tym numerze rozdziale swojej książki odwołuje się do wysuwanego przez Nową Partię Pracy (z czasów Gordona Browna) programu nominalnie nazywającego się gwarancją zatrudnienia. Program ten jest jednak daleki od tego, co za GZ uznaliby kluczowi zwolennicy tej koncepcji. Z drugiej strony Pavlina Tcherneva w wygodny dla siebie sposób zakłada, że "rdzeniem propozycji dochodu podstawowego jest to, że ma on być neutralny dla budżetu" (Tcherneva 2017, 133), choć jest to element zupełnie przygodny i niekonieczny. Zbyt często też przedstawiciele obu stron dowolnie dobierają wyłącznie słabsze elementy różnych, niespójnych 1 Dobrym przykładem takiej "wymiany opinii" jest numer Basic Income Studies 7(2), w którym Guy Standing i Pavlina Tcherneva pozornie pisząc o tym samym (porównanie BDP z GZ w kontekście prawa do pracy), piszą "obok siebie". Brytyjski ekonomista opisuje głównie problemy związane z opresyjnością systemów workfare (do których zalicza GZ), stosowaniem kryterium dochodowego i testów behawioralnych, a także kwestie administracyjne. Skupia się zatem na zarzutach etycznych i praktycznych. Tcherneva zaś odpowiada koncentrując się na konsekwencjach makroekonomicznych (Standing 2013, Tcherneva 2013.